Szralotka też jesień.. :)
Dziś byłam żywym dowodem na to, że nie ma złej pogody, jest złe nastawienie. Fakt, że dzisiejsze ciśnienie w moim przypadku zrobiło swoje, bo mogłabym spać na stojąco, ale moje podejście spowodowało, że ruszałam się jak ćma wracając do domu. Źle się czuje sama ze sobą jak jestem taka marudera i to może nie tyle dla innych co dla siebie samej, plany i nastawienie do wszystkiego co najmniej nieodpowiednie ;) W drodze do domu plan był jeden : kocyk, ciepła herbatka i książka.. Mimo, że przecież to nie zima.. Moja natura jednak taka, że nie umiem zbyt długo leżeć, więc mimo tej wilgoci i mimo samopoczucia, postanowiłam poprawić je na rowerze!! Każdy mówi ubieraj się ciepło, bo się rozchorujesz, a ja wam mówię, że prędzej się rozchoruje jak nie będę jeździła. Rewelacja ile daje takie dotlenienie, słuchanie muzyki i ruch. Wiem, że się powtarzam, ale to zupełnie inne wrażenia niż latem.. Teraz jesteśmy bardzo krótko na świeżym powietrzu, uciekamy bo nieprzyjemnie, a ja dziś poczułam mnóstwo pozytywów na tym wilgotnym powietrzu.. Dowodem na to jest szarlotka, którą upiekłam, kolejne skojarzenie z jesienią.. Wysprzątany dom, a najważniejsze kończę ten dzień z poczuciem, że nie jest stracony, że jak słyszysz : jesteś blada, to nie myśl, no ja biedna źle się czuję, tylko pomyśl jak wyskoczyć na spacer.... Wiem, pewnie pomyślicie, że zwariowałam, ze to pora na kocyk i książkę i depresję :) Owszem, późnym wieczorem tak, ale cały dzień można przeżyć pozytywnie mimo aury. A o depresji jesiennej to zapomnijcie, bo zabraniam!! Co najwyżej słabsze dni ;) Ja jestem z siebie dumna, bo dziś sobie udowodniłam, że słabszy dzień można pogonić !! Tutaj ciacho dla was, klasyczna przepyszna, zwłaszcza cieplutka!!
Komentarze