Zimową porą nie tylko futerko, ale i płaszcz lipidowy jest ważny czyli o buziaku wiele 😊
Zima w pełni, mało tego nie zanosi się aby szybko się skończyła. Wiele pytań pada odnośnie zabiegów, które można robić teraz w gabinetach czy w domu.. Ostatnio spytana zostałam również o ochronę płaszcza lipidowego, a co! 😉Kochani więc płaszcz lipidowy, to substancje pokrywające naskórek, chroniący warstwę rogową przed utratą wilgotności. Po polskiemu my musimy dbać o dobrą kondycję skóry, jej nawilżenie, a w biochemię nie będę wnikać.. Co do zabiegów gabinet, dom,to wiadomo, że są to dwie różne kategorie, ale spróbuję pokrótce obalić pewne mity.. Otóż nieprawdą jest, że nie powinno się robić peelingów chemicznych zimą, jest to zdecydowanie lepszy termin niż późna wiosna.. Oczywiście mrozy powyżej dziesięciu stopni sprawią, że fachowcy raczej wybiorą delikatniejsze peelingi. Pamiętajcie jednak, że skóra zimą, mimo temperatur na zewnątrz, jest narażona na ogrzewania i to właśnie wtedy najbardziej się przesusza... Dlatego tez peelingi domowe powinny być normalnie raz lub dwa razy w tygodniu robione.. Osoby, które pracują w domu rollerami powinny to robić wieczorem, a rano przed wyjściem na zewnątrz ochronić skórę kremem tłustym i półtłustym, jeśli jest duży mróz, a spacer dłuższy, wspomagamy się szalikiem po uszy.. Najlepszym sposobem byłoby stosowanie różnych kosmetyków będąc w pomieszczeniach, a innych na spacerze, co zalecam.. Szczególnie na narty, łyżwy czy inne sporty zimowe, a tam pamiętamy również o filtrach!! Unikać należy również szoków termicznych dla skóry czyli nagłe wejście do gorących pomieszczeń.. Wracając do zabiegów zimowych, to zaczynając teraz akurat do wiosny skończycie całą serię.. Nie widzę też powodu rezygnacji z mezoterapii igłowej, czy terapii łączonej.. Naturalnie wrażliwe skóry, które odczuwają teraz dyskomfort i przesuszenie, możemy odświeżyć i nadać blasku zabiegiem kawitacji połączonym z mikrodermabrazją, o peelingach enzymatycznych z kapitalnym masażem nie wspomnę..😉 To najlepszy moment by pomyśleć o zrobieniu czegoś zarówno dla twarzy jak i ciała!! Co do ciała ja zaraz biegnę na swój trening, a przyznać się muszę, że dziś złamałam swoje postanowienia tygodnia jednak.. Wszystko za sprawą robienia czegoś pierwszy raz, czyli moje pierwsze krewetki z winem.. No jak je miałam zjeść bez umoczenia pieczywka w sosiku... Wybaczcie, pół kromeczki, musiałam.. Za to dzielnie nie jem słodyczy i trenuję! Mam nadzieję, że wy również. Przepis na krewetki znajdziecie z necie, ja robiłam te z czosnkiem i natką mmmmmmmmmmm 😉
Komentarze