Odpoczynek komórek , czyli relaksik niech trwa..
Na serducha mnie dziś zebrało, bo jakoś tak dużo was zajrzało na mojego bloga dziś, a do tego przeoczyłam moment, kiedy przekroczona została liczba stu sześćdziesięciu tysięcy wejść.. Dziękuję bardzo, cieszę się, że macie chęci czasem te moje bazgroły poczytać 💜To bardzo miłe zobaczyć takie statystyki po całym dniu, bo był dość specyficzny, a to za sprawą toru.. Dziś mnie pewnie będziecie czytać z miną jak ten kocur, ale wykończył mnie ten dzień psychicznie, nie mam weny do ważnych myśli i tematów, z resztą mamy weekend w końcu, niech więc komórki odpoczywają 😀
Niestety okazuje się, że pieczenie mogę skreślić z listy zajęć dających jakikolwiek dochód, w razie wypalenia zawodowego😉 Nie żebym nagle przestała umieć czy lubić to robić.. Pierwszy raz nie wyszedł mi biszkopt, musiałam go wyrzucić, myślę, że za bardzo mi zależało na tym żeby się udało.. Dla siebie jak robię, to mi wszystko jedno, ale dziś chyba za dużo serca włożyłam w pieczenie, albo zbyt mało mózgu 😊 Ponieważ obiecałam, to podjęłam drugą próbę i się udały biszkopty, swoją drogą, moje kury mają dziś święto i zajadały biszkopt na deserek.. W zasadzie nie uznaję słowa pech, nawet mnie drażni ono, ale dziś sama nie wiem, czy przypadkiem, to nie to, bo jak mi przy robieniu masy padł na amen mikser, to już mi ręce opadły.. Planowałam kupić, ale jakoś zeszło 😉 Szczerze powiem, że nie mam pojęcia, czy tort będzie do zjedzenia, ale na wszelki wypadek skończę go rano.. Myślę, że jakieś cukiernie jutro pracuję jakby co.. Także widzicie nie zawsze nasze pasje mogłyby się stać naszym pomysłem na dochód 😏 Udanej reszty weekendu!!
Komentarze