Kocisko, rower, zielona herbata, tyle w temacie :)
Tyle się od rana nasłuchałam dziś o bólu głowy od, że aż w końcu i ja się doczekałam :) Nie wiem co w powietrzu wisiało, ale zdecydowanie było to drażniące nie tylko dla mnie.. Niestety nie można wtedy zatrzymać wszystkiego i się schować pod kołderkę.. Mam wrażenie, że dziś zarówno ja klientki i one mnie słuchały w taki sposób :)
Nie mniej dzień się skończył, znalazłam sposób na ból głowy, moje niezawodne dwadzieścia kilometrów na rowerze :) Tym razem wzięłam pięć złociszy na wodę.. Jednak nie przemyślałam, że jestem sama, jak zostawiłam rower przed sklepem, a w nim duża kolejka.. Niestety żaden dżentelmen z kupujących czteropaki tatry (piwo), nie przepuścił mnie z wodą, którą złapałam szybko, modląc się, żebym miała czym do domu wrócić :) Z tego wszystkiego woda okazała się gazowana :) No nic mokra... Wróciłam w znacznie lepszym stanie niż wyruszyłam w drogę.. Do tego popijana zielona herbatka jakaś dziś taka smaczna :) Jeśli należycie do osób, które czuły się dziś wyśmienicie, to wam szczerze zazdroszczę!! Jeśli też się leczycie rowerem z dolegliwości różnych, to dołączcie dobrą herbatkę :) Patrząc na ilu znajomych dziś spotkałam na rowerach, to coś w w tym chyba jest :))) Dziś krótko i bez treści, bo naprawdę wyglądam jak to czarne kocisko :) Pozdrawiam :)
Komentarze