Rosołek z dystansem ;)

Tak sobie wyobrażam towarzystwo, które zagościło dziś w mym organizmie i sprawiło, że głowy nie mogłam podnieść... Jedyna zaletą tych wirusów przedziwnych jest to, że trwają krótko, chociaż pamiętać będę długo.. Dieta cud, bez dwóch zdań, ale koniec tematu, bo was pozarażam. Jednak dzień jak nic wyrwany z życia, zmarnowany, bo co z tego, że się leży cały dzień, jak się nawet czytać nie da...  To, że tutaj dziś jestem, to dowód na ogromną determinacje, udowodnienie sobie, że można.. Co prawda walczyłam cały dzień i uratował mnie chyba mój rosołek... Tak dużo i często pisałam wam tutaj o planowaniu, o celach o dążeniu i realizacji.. Los mi chyba chce nosa utrzeć i pokazać, że planować to jedno, a życie to drugie.. I  stosownie do dzisiejszego dnia zacytuje Paula Choehlo "Zaw­sze kiedy ro­bię pla­ny na przyszłość, zas­ka­kuje mnie teraźniejszość. " Tylko jak tu żyć nie robiąc ich, pojęcia nie mam, wszystko w tych czasach opiera się na logistyce przecież.. Żyć z dnia na dzień też ciężko, chyba trzeba więcej dystansu.. Jeśli ktoś ma na zbyciu, to ja chętnie odkupię ze trzy kilogramy dystansu ;)) 
Przepisu na swój rosołek wam dawać nie będę , tutaj polecam produkt, który mi moje obolałe mięśnie uratował : http://kosmetykasja-pasja-moda.blogspot.com/p/musisz-tu-miec.html Zdrowia dużo!! Uciekajcie od tych paskud :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Peselica" czyli wiek wiekiem, a głowa swoje :)

"Każda brunetka potrzebuje swojej blondynki"

Przyglądaj się w swoich oczach, bo tylko to ma "seans" :)