Ubranka jeść nie chcą, czyli analiza szafy i sentymenty :)
Muszę przyznać, że nie wiem jak Wam, ale mnie nie służą totalnie wolne dni, ja jeszcze nie otworzę oczu, a już mam plan i to taki, że trudno na zakrętach wyrobić. Dziś przesadziłam, bo się postanowiłam zabrać za swoją garderobę.. Mało tego totalnie sama, a tam przecież trzeba czworo ludzi i zwyżkę żeby przez okno podawać worki z zupełnie niepotrzebnymi rzeczami :) Nie wiem czy też tak macie, ale ja gromadzę rzeczy w tempie błyskawicznym, o niektórych zapominam, że istnieją. Na przykład odkryłam dziś, że trzymam jeszcze prześcieradła na materac do łóżeczka dla maluszka.. Nie wspomnę o tych skarbach, które już kilka lat nie noszone, ale tak piękne, że szkoda wyrzucić.. Jeszcze nie znalazłam metody na to miejsce w moim domy, a paradoksem jest to, że uwielbiam porządkować i wyrzucać bez mrugnięcia okiem rzeczy z cudzych szaf i garderób. Ale wiem co jest na rzeczy tam po prostu nie ma sentymentów :) Cóż pół dnia urobiłam się jak osiołek, a tak naprawdę nie widzę zbyt dużego efektu, więc w końcu chyba też wezwę jakąś bezstronną osobę, albo podstawię też zwyżkę i bez namysłu połowę wypakuję przez okno :) Ilekroć sobie obiecuję, że nie będę chomikować, że trzeba oddać komuś, to zapominam szybko i tylko przekładam w inne miejsce z myślą "przydasie" :) Wiecie, że trzymałam nawet czapkę, która miała siedemnaście lat i miałam ją na sobie raz, to jest hit, ale udało mi się jej pozbyć. Chociaż powiem Wam, że jest jeszcze drugi sort w moim domu, po wyrzuceniu rzeczy, których nikomu nie można oddać, taki jeden pan przegląda to i mówi "naprawdę chcesz to wyrzucić, przecież to jest jak nowe" :) Tutaj jednak już moje sentymenty nie mają nic do powiedzenia na szczęście. Nie mniej byłam dziś ja u mojej mamy i widziałam jej garderobę, powiem jedno genów nie oszukasz i tyle! Co ja się naoglądałam kreacji przeróżnych, wieszaki się uginają. Ale cieszę się, że mamy jakieś radości w życiu, może infantylne, ale jakby świat wyglądał bez tych ciuszków ładnych, a niech zalegają, w końcu jeść nie chcą. A na koniec powiem Wam tylko, że my z Wiolą po treningu wybrałyśmy się na małą herbatkę i to był mój pomysł, że po... Teraz wiem jakże głupi, dobrze, że mogłyśmy na dworze usiąść :)))) Ja jutro szkolę dziesięć babeczek ze stylizacji wizerunku i mieszane mam uczucia. Z jednej strony skaczę z radości, że w końcu się coś ruszyło, a ja czuję się szkoląc jak ryba w wodzie. A z drugiej strony tak dawno tego nie robiłam, że mam mały stresik. Ale dam z siebie wszystko, a Wam oczywiście opowiem :)
Komentarze
😁