Środy fajne są, a dzisiejsza nawet tajska z wrażeniami :)


Usiłowałam wam swoją sukienkę żółtą, pierwszą w życiu pokazać, ale wtargnęła chuky lala w korkach rozmiaru 43 :)) Jest boska, leci do zdjęć, jak mucha na lep :) Dziś środa, czyli meczu dzień, a żeby wam udowodnić jak jest fajnie, to oznajmiam, że koleżanka w dzień urodzin, wolała grać mecz, niż opijać przy kolacji! Do tego strzeliła dziś pięć czy sześć goli :) Sto lat po raz trzeci, z tego miejsca!!! Ja dziś niestety byłam w wyjątkowo trudnym składzie i walcząc zostałam tak poobijana, że już widzę kilka nowych siniaków :) To jednak wyjątkowo urazowy sport, ale sport :) Do tego doszły ciacha po każdym meczu i chyba nie można tego nazwać zdrowiem, ale pyszne te spotkania...  Nie wiem czy wam też te dni tak szybko mijają, ale ja wchodzę do pracy, a tam się dzieje tak dużo, że mam wrażenie, po chwili wychodzę.. Muszę się wam pochwalić tutaj, że moja siostra dostała tytuł od inspekcji pracy, najlepszego szefa... To jest naprawdę coś!!! Pracujemy w jednym zespole wiele lat, a to nawet zostaje docenione, brawo Basia!!! Ja się chwalić nie mam czym poza rozdartym gardłem po spotkaniu z kolejną zdechnietą, obleśną myszą... Poszłam po cebulę do kotłowni, wyszłam beż z takim piskiem, że wiecie... Długonoga mówi do chuky przerażonej  " poczekaj mama ma histerię " Przestałam piszczeć, dostałam instrukcję od małej, żeby tam nie wchodzić, żeby się uspokoić i powiedzieć tacie, że tam coś zdechneło :))))) Dzień pełen wrażeń :)Dziś klientka Kasia narobiła mi takiego smaku zupą rybną, że w końcu postanowiłam ją zrobić.. W necie było kilka skomplikowanych przepisów na takie z głów ryb, ale na pierwszy raz myślę wybiorę najłatwiejszy! Tak samo jak z ciastami robię :) Więc padło na tajską, bo zauważyłam tajską półkę w biedrze parę dni temu, myślę, to przeznaczenie...:) Więc ugotowałam z dorsza i halibuta zupkę, bo owoców morza postanowiłam nie dodawać.. Powiem, że będzie u mnie częściej niż pomidorowa przysłowiowa :)) Rewelacja, pikantna, dużo rybki dobrej i robi się w dziesięć minut! Co prawda w przepisie napisali żeby jakiś makaron albo coś dodać, więc kupiłam i ugotowałam pierwszy raz makaron ryżowy.. Pyszne to, ale dla mnie bez makaronu wystarczająco syte.. Do tego kupiona puszka mleka kokosowego była za duża, więc użyłam pod prysznic bo świetnie nawilża, a można używać zamiast mleczka do demakijażu, a także zamiast maski na włosy! Widzicie ile korzyści z niejedzenia mięsa.. Ale jak niebieskooki wrócił do domu, to długonoga krzyczała z daleka "tata nie martw się, jest jeszcze gulasz " :) Nie dziwię się, bo kuchnia tajska to ostatnia, której się u siebie spodziewałam! Nie mów nie, zanim nie poznasz, w każdej dziedzinie życia, ja to wprowadzam i liczę, że się opłaci! Przepis tutaj, chociaż ja bez sosu rybnego zrobiłam, a i tak świetna, mogę jednak żyć beż mięsa http://www.przyslijprzepis.pl/przepis/tajska-zupa-rybna-z-mleczkiem-kokosowym-dorszem-i-krewetkami Najlepsze jest to, że już mnie pytają czego nie będę jadła w następnym miesiącu :)) Może teraz wy coś odstawicie :) 

Komentarze

Wiolka pisze…
Zupa pyszna, moje smaki pikantna. Oczywiście ze wolałam grac mecz bo wtedy urodziny mogłam spędzić ze wszystkimi których lubię i szanuję. Najlepszy prezent dzisiaj to oprocz kwiatów od męża i laurek od dzieci to 5 goli.
Unknown pisze…
Może we wrześniu Ograniczysz spożywanie hektolitrami kawy??
O Ty!!!!!! Ok podejmuje wyzwanie pod warunkiem, że Ty dasz cos od siebie!!!! Zero pieczywa?
Unknown pisze…
Ok podejmuję wyzwanie, od września koniec z pieczywem u mnie :)
No nie wierzę, już ja Cie sprawdzę, ok u mnie wrześien miesiacem bez kawy!!! Zero!!! Najwyżej padne :-) balam się jako ognia tego wyzwania, ale kto jak nie my Bartek!!! :-)
Może ktoś jeszcze???? W naszym przypadku tylko na zdrowie wyjdzie!!!
Wiolka pisze…
Mogę i ja ale przecież u mnie tylko jedna filiżanka dziennie. To co to za wyzwanie. Na razie nie jem ziemniaków bo z chlebem to ostatnio różnie bywa.
Anonimowy pisze…
To może zielona herbata lub Pu-Erh. Podobno też dobrze pobudza. Ja bez kawy nie dałabym rady. Eliza
Pani Elizo śmiałam się dziś, że dogadam się z jakimś farmaceutą :)) Ja myślałam, że bez mięsa nie wytrzymam, a dziś nawet mi grill nie pachniał.. Kawa to mój nałóg, nie wiem czy wytrzymam, ale próbę podejmę!
Anonimowy pisze…
Trzymam kciuki! Choć rezygnacja z mięska to dla mnie pestka przy kawie. Ja śladem Bartka może spróbuję bez chleba...choć w mojej drodze do pracy zapach piekarni mijam 5 razy i ślinianki świrują ;-) Zatem Panie Bartku, nie będzie Pan jedynym pracującym ze ściśniętym z żalu za kanapeczką żołądkiem. Próbujmy zatem zgodnie z powiedzeniem "małe szanse są często początkiem wielkich przedsięwzięć" (Demostenes). Eliza
Pani Elizo właśnie mnie pani bardzo zmotywowala!!!! Dziękuję przekażę Bartkowki każdego dnia wrzesnia :-)

Popularne posty z tego bloga

"Peselica" czyli wiek wiekiem, a głowa swoje :)

"Każda brunetka potrzebuje swojej blondynki"

Przyglądaj się w swoich oczach, bo tylko to ma "seans" :)