A może kolokwialnie ujmując mi już padło na łeb :) :)
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV3izgiOSV8uEJD-YhNXirps9Pjhh4r1I7xiwHG8CZ_dM0aNLJfdpZftBSbHcDglPuKMI3ddEau7M2n7B46dvUOhKZ47ZFSMxb_2hmKRjW9UfPuikU8hGsXUp8B4TKQMInEpKl_Ah01g4/s320/20210330_182406.jpg)
Jak myślicie, jest taka możliwość, że mi już na łeb padło, albo pada w stopniu dość dużym i tempie szybkim 😊😂 Są pewnie tacy, którzy uważają, że już dawno tak się stało, ale resztę poproszę o diagnozę po przeczytaniu do końca 😊 Otóż wyobraźcie sobie, że od pewnego czasu przestałam się nakręcać na zapas.. Do tego stopnia, że jak coś trudnego mnie czeka do ogarnięcia logistycznie w środę, a jest poniedziałek, to najwcześniej zaczynam o środzie myśleć we wtorek po południu! Jeśli natomiast coś czego głową nie ogarniam, nie ma określonego końca, to nie ma też daty, kiedy można by było tym głowę katować.. Więc jak się domyślacie, nie zamierzam się zagnębiać tym razem kiedy nas otworzą, co to będzie dalej, bo ani ja Adaśka ministra na tyle nie znam, żeby mu wywalić w twarz co myślę... Ani to by nic nie dało nawet gdyby doszło do skutku 😂 Więc cóż robię co mogę, tutaj i teraz, czy to będzie szalone gotowanie, czy treningi, czy też cokolwiek innego.. Ale jak uznałyśmy dziś z Mon...