Zielono mi czyli nieudany deser i pięć zasad :)
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4DV2i_vb4nLbgBqJrF9vWLbm6bxJwIvRd1jXqu1OvMw_BY30CEO2sBQCD93KQGPszuv4CP6bt24eFK1Fg2nhyphenhyphenpj744N4QmAJiSEjv53LfovnFMpujDXpX-Epr7-wYtIrs3po9YMGkNKY/s320/SAM_8046.jpg)
W związku z pięknym śniegiem, który właśnie nam znów leży za oknami, ja poczułam wiosnę i zielono mi 😉 Także dziś mam wiosenną stylizację i sukienka znów, a to trochę w zamian za film z makijażem, którego nie zrobiłam, bo nie dojechały mi kosmetyki. Dlatego też chwilowo stylizacja zamiast https://kosmetykasja-pasja-moda.blogspot.com/p/blog-page_20.html Okazuje się, że plany to jedno, a ich realizacja to drugie.. Przecież ja dziś znów miałam takie ambitne plany na trzy dni co najmniej można by je rozłożyć, a z uporem maniaka dokonałam wszystkiego. Nie będę mówiła co nagotowałam, bo pomyślicie, że wojsko miałam z wizytacją 😉 Natomiast opowiem o deserze, po raz pierwszy chyba będę odradzała, mimo, że dzieci były zachwycone.. Co ja się urobiłam przy niby prostych plackach, to jak Syzyf przy kamieniu ejjj.. Naprawdę nie wiedziałam, że mogą się sekundy liczyć przy smażeniu, a podawać trzeba jeszcze szybciej, bo się zachowują ostudzone jak balon potraktowany szpilką 😀 Patrzcie jak to k...