Kurze łapki czyli weekend w Częstochowie :)
Witajcie znów na dalekim wschodzie😉 Na nasz widok aż się tęcza na niebie pojawiła 😊 Niestety czas się w miejscu nie zatrzymał i musiałyśmy wracać z Częstochowy, która muszę powiedzieć, że jest nieodkryta.. Tak wyszło, że zabrakło czasu, żebym mogła chociaż jednym zdaniem opisać czy miasto jest ładne czy nie. Grunt, że na ten weekend zapanowała tam cudowna atmosfera, którą naturalnie z moimi koleżankami wspólnie stworzyłyśmy. Połową sukcesu jest jednak otaczanie się tylko i wyłącznie wspaniałymi ludźmi. Nie ważne gdzie, ważne z kim, a każda podróż mniejsza czy większa oczywiście kształci. Wy mnie nie pytajcie dlaczego hasłem wyjazdu stała się "mortadela" czy też dlaczego mama nową mamę 😊 Tego akurat nie da się opowiedzieć, ale moje kurze łapki są z pewnością, delikatnie rzecz ujmując bardziej uwydatnione 😊 My się nawet próbowałyśmy nauczyć śmiać jak damy, ale z tego wychodził oczywiście jeszcze głośniejszy śmiech.. Ale, bo w końcu zapomnę o Krzysiu Ibiszu i mega pozytywnym wrażeniu jakie na nas zrobił i to nie uśmiechem hollywoodzkim, ale samy podejściem do ludzi. Rozmawiał z każdym, był tak normalny, bez gwiazdorzenia, a jeśli chodzi o rolę konferansjera, to robi robotę naprawdę rewelacyjnie. Za to Rafał Pacześ, jeśli nie znacie, to poznać musicie, to koleś od stand upu, przez którego płakałam kilka razy i znów kurzę łapki miały pożywkę 😊 Serio koniecznie posłuchajcie co i w jaki sposób ma do powiedzenia, ale uwaga to tylko dla ludzi z dystansem do siebie i ogromnym poczuciem humoru.. Ale cóż szybko minęło, trzeba wracać do żywych więc ja się regeneruję i działam z podwójną siłą, a dla Was mam kilka zdjęć z pozdrowieniami gorącymi do wszystkich, z którymi dopieszczałam kurze łapki z ten weekend 💙💚💜
Komentarze