Nowa marka, genialne szkolenie i dlaczego witamina C w kosmetykach nie może byc tania!
Marka Yonelle, to jest to, o czym w najbliższym czasie dowiecie się sporo.. Naprawdę żałuję, że tak późno poznałam ja, ale za to pokochałam od składu po jakość i zapach.. Dlatego też czekamy na dostawę i nie mogę się doczekać jak na naszych półkach staną te kosmetyki, a gabinet wypełni się bardzo dobrymi i ciekawymi zabiegami!! Ba moja łazienka się wypełni tymi produktami.. Co Wam powiem o szkoleniu, to jest to, odpowiedni ludzie na swoim miejscu, a przy tym naprawdę fantastyczny skład kosmetyków.. Cóż mogę powiedzieć, cudze chwalimy, a swego nie znamy!Nie mogę się doczekać również opinii naszych klientów i efektów zabiegów.. Moja mama dziś była jako modelka i wyszła jak nowa! Wiecie, że po tylu latach pracy u mnie zachwyt nie łatwo wzbudzić, a tutaj proszę.. Ja miałam kilka produktów detalicznych do tej pory, wszystkie były super, to tez skłoniło nas do poznania jej bliżej.. Po poznaniu zarówno filozofii jak i składu produktów bezdyskusyjnie jesteśmy na tak! Z ciekawszych rzeczy, które Wam mogę przekazać to mój odwieczny problem, jak wytłumaczyć klientkom, że niektóre kosmetyki muszą mieć swoją cenę i nic tego nie zmieni.. Otóż moje drogie, produkt, który ma zawierać witaminę C o wartości jednego procenta kosztuje w produkcji blisko pięćdziesiąt złotych.. Więc adekwatnie jeśli jakiś producent opisuje, że zawiera pięć procent, to powinien kosztować około dwieście pięćdziesiąt złotych.. Nie są to dane wyssane z palca.. Jeśli producent pisze, że ma siedemdziesiąt procent witaminy C i kosztuje trzydzieści złotych, to musicie wiedzieć, że jest to tylko i wyłącznie kwas askorbinowy, czyli soczek z cytrynki, który niestety nie ma przenikania w głębsze warstwy skóry.. Dlatego też nie może działać.. Uwielbiam ludzi z doświadczeniem i ogromem wiedzy, a także z umiejętnością przekazania tej wiedzy.. Czuję się dziś taka mądra 😀😀😀
Komentarze