Indianiec, blendowanie i przyjaźń w tle :)

Przekonałam się dziś kolejny raz, że makijaż czyni cuda, a człowiek uczy się całe życie. Tak jak myślałam kurs z każdym dniem jest lepszy, a my nie pozjadaliśmy wszystkich rozumów i warto sięgać czasem nawet do podstaw. Przekonałam się do konturowania na mokro, to oczywiście tajniki

makijażowe, ale dla wizażystów ważne. Poznałam kilka nowych technik blendowania i już wiem po co tu jestem. Nie tylko po to by wyglądać chwilowo jak indianiec 😁Jednak najważniejszym doświadczeniem tego dnia jest pewne spotkanie.. Nie wiem czy mieliście okazję spotkać się z kimś po latach  i czuć się tak jakbyście widzieli się wczoraj.. Ja właśnie kilka godzin przegadałam z przyjaciółką ze szkolnych lat i chyba nie umiem opisać radości.. Bo jeśli ktoś zawsze Cię rozumiał bez słów, nadawał na tej samej fali, to niemożliwe, że to zanika.. Mam szczęście do ludzi i nie mówię tego pierwszy raz.. Cieszę się też z tego, że mimo, że drogi nam się rozeszły, schodzą nam się i znów nagadać się nie możemy. Bo mnie los po to do tego Krakowa wysłał żeby się uczyć i spotkać z Elą, która całym sercem pozdrawiam. Bo każda droga, która się rozchodzi, gdzieś się przecież łączy!!! Pomyślcie czy nie macie kogoś takiego kto wydaje się, że był, a wciąż jest. Na jedno wasze słowo się pojawi i jak wczoraj poświęci czas i sprawi, że uśmiechać się będziecie jak dawniej do siebie.. Cudownie spędzony czas i poczucie, że wasze umysły są wciąż tak młode jak dawniej, to bezcenne uczucie.. Bo przyjaźń to nie tylko codzienne kawki i zakupy, ale po prostu znać tę drugą osobę i jej wariactwa, tolerować je i śmiać się razem w głos, nieważne ile minęło czasu... To bezcenne!!!! Spokojnego wieczoru "dama vel wieśniaczka" chwilowa krakowianka życzy 💗 Do jutra 💚