Mahiruana :) Rzeczywistość :)
Nie ma złej pogody, jest tylko złe nastawienie.. Ja wróciwszy z pracy po 19 nie patrzyłam, że szaro buro i ponuro, do tego prawie noc, ale wyciągnęłam długonogą na rolki.. Przeprosiłam czapkę, kurtkę zimową i pośmigałam pół godzinki, jak widać już nawet bez ochraniaczy :) Chociaż chcę wam powiedzieć, że jeszcze kilka dni i oszaleje chyba, ta pogoda to jakiś koszmar... Już robię co mogę żeby nie myśleć o tym, ale słowo nawet mi brakuje sił i fantazji.. Ale żeby nie było, to ja nie narzekam :) Słońce mogłoby się
pokazać, tak żeby chociaż raz było po mojemu.. Przecież wezmę i zapadnę w sen zimowy jak nic :) Póki co zajęłam się zdrowym odżywianiem i może to mnie uratuje.. Dziś mam dla was świetne kotleciki, które zmodyfikowałam odrobinkę i połączyłam z łososiem w sosie pomidorowym, od którego jestem ostatnio uzależniona.. Bardzo wam polecam takie połączenie, bo jest przepyszne.. Zastąpiłam też ogromne ilości kawy zieloną herbatą i jestem z siebie bardzo dumna.. Jak długo wytrzymam przy tej pogodzie, to nie wiem.. W ostatni weekend spędziłam sporo czasu z Gretką (pozdrawiam), która często powtarzała żartobliwie, że do szczęścia potrzebna jest "mahiruana" :) Coś w tym jest, dziś widziałam chłopaczka, który śmiał się i gadał sam ze sobą, na upojonego nie wyglądał .. Od razu pomyślałam "mahiruana" :) Zwłaszcza, że do pobliskiej spelunki wszedł.. Dobrze, że mimo wszystko moją "mahiruaną" jest sport, gotowanie no i blog :) Nie dajmy się, niebawem będzie mnóstwo słońca!! Bierzemy się za intensywne ćwiczenia, moje wyzwanie trwa, wy ustalcie swoje cokolwiek i czekamy na słońce pracując na swoje zdrowie! Dla was kotleciki z cukinii i papryki z łososiem w sosie pomidorowym, przepis w różnościach..
Komentarze