Walczę jak Pudzian z ciężarami czyli detoks trwa :)

Witajcie zza kółka mego, za którym spędzam ostatnio sporo czasu i to w coraz ciekawszym towarzystwie😊 Powiem Wam, że ja nie często zapraszałam podróżnych, jedynie moje córy czasem. Aż tu nagle stało się środkiem publicznym i wożę przeróżnych ludzi i nie tylko i różne dziwne rzeczy znajduję później. Nie mniej dostanę kiedyś miano najcierpliwszego kierowcy roku, mówię to Wam.. Ale takich zacnych gości jak dziś to jeszcze nie miałam, najważniejsze, że moja Blondyneczka pasy
kolegom zapięła, bo grunt to bezpieczeństwo 😊 Mam nadzieję, że weekend minął Wam w dobrych nastrojach i  z uśmiechami na twarzy. Ja powodów miałam troszkę, bo jak zwykle ekipa niezawodna i do tenisa stołowego i do piłki nożnej i do wspólnego jedzenia była. Odniosłam też swój planowany sukces w moim Arbonne, zostałam discrit menager i chcę z tego miejsca podziękować mojemu całemu zespołowi, liczę, że następni z nas wkrótce!! 💪 Jak się ma odpowiednich ludzi wokół, to naprawdę wszystko jest możliwe, nie można wątpić, nie można przestawać iść po swoje, bo jak Twoje to Twoje i już 😍 Mam nadzieję, że kolejny kroki będą równie odważne, ale to raczej pewne, bo im bardziej znam markę Arbonne tym większa moja pewność. I tutaj troszkę z przymrużeniem oka opowiem o swoim detoksie, który jak wiecie trwa od tygodnia, razem z Bartkiem walczymy. Każdy ma swoje sposoby na pokusy wokół, ja postanowiłam się tyle taplać w cieście żebym nie mogła się na nie w końcu patrzeć 😁 Tak od paru dni jest u mnie co najmniej jedno ciasto dziennie, a nawet dwa.. Oczywiście daje mi to też relaks ulubiony, ale dzięki temu naprawdę nie chce mi się rzucić na nie..😊 Totalnie zaskoczona jestem, że nie brakuje mi kawy nic, a nic, zastąpiona fitzz stickami, w składzie których znajduje się roślinna mieszanka z zielonej herbaty, guarany i żeń-szenia oraz witaminy z grupy B i chrom. Naprawdę jestem w stanie zastąpić nimi kawę, natomiast jak widzę, czy też robię kotleta w panierce, czy też schabik duszony w piwerku, czy też biały makaron w tłuściutkim śmietanowym sosie, to walczę ze sobą jak Pudzian z podniesieniem ciężaru, serio 😊 Nie mniej przyznać muszę, że zdarzało mi się już wstawać raniutko bez problemu i jeśli tak zostanie, to ja więcej nie chcę. Przyznaję się jednak  bez bicia, że liczę dni i godziny, a kto wie może przestanę 😊 Jutro jestem kibicem znów na meczu, tym razem Legia Warszawa- Górnik Łęczna, więc się w środę pojawię i poopowiadam co tam słychać w piłce i nie tylko😊 Jak ktoś nie ma mediów społecznościowych to się dzielę bezkami 💜 
 

Komentarze

Wiolka pisze…
O też miałam jechać na mecz. Niestety ilość pracy i stres z egzaminem związany wygrały. Wieczór spędzę w domu. Może w końcu książkę zacznę czytać bo z biblioteki już upomnienia wysyłają.
W takie zimno na meczu jeszcze nie byłam trzeba będzie tańcząco kibicować, do czytania też marzę wrócić 😊
Aga pisze…
Ajj Ninka ma pomysły:) super trzymam kciuki trwajcie w wyzwaniu :) Może i rzadko pisze tutaj wieczory wypełnione zabawą z małą mą :) ale czytam codziennie :)
Witaj Aga, serdecznie pozdrawiam i ja piękne dziewczyny 😘

Popularne posty z tego bloga

"Peselica" czyli wiek wiekiem, a głowa swoje :)

"Każda brunetka potrzebuje swojej blondynki"

Trojaczki z troszkę różniącą się metryką pozdrawiają :)